Niedzielne popołudnie upłynęło nam pod znakiem szóstego starcia w fazie zasadniczej PFL. Wybraliśmy się do Lublina na pojedynek z Tytanami, którzy jako beniaminek wyjątkowo dobrze radzą sobie w najwyższej klasie rozgrywkowej. My jednak nie daliśmy się zaskoczyć i wracamy do domu z kolejnymi punktami. Zapraszamy na podsumowanie meczu.
Mecz kickoffem rozpoczęli Tytani. Od pierwszych akcji wyraźnie zaznaczyliśmy, że chcemy zdominować mecz. Najpierw przyzwoitym returnem popisał się Krzysztof Nosow, a w kolejnej akcji Aleksander Dąda zdobył pokaźną ilość jardów, błyskawicznie przesuwając nas na połowę przeciwnika. Wspomniany wcześniej Nosow dołożył jeszcze kilka jardów, następnie dobrym biegiem popisał się Kacper Rokiciński, a w pole punktowe sam wbił się Jake Schimenz, zdobywając pierwsze przyłożenie w meczu. Filip Twardowski dołożył punkt i prowadziliśmy 7:0.
Od pierwszych minut widać było, że istnieje pewna różnica klas pomiędzy zespołami. Mimo, iż w pojedynkach z innymi drużynami, Tytani prezentują się naprawdę przyzwoicie, to my wyznaczyliśmy ligową poprzeczkę na tyle wysoko, że gospodarzom sporo brakowało, by podjąć walkę. Szybko zostali zmuszeni oddać piłkę, a my podkręcaliśmy tempo i znów zaledwie w kilku akcjach zdobyliśmy kolejne przyłożenie. Krzysztof Nosow złapał fenomenalne, długie podanie od Jake’a wprowadzając nas na połowę Tytanów, a moment później Aleksander Dąda odebrał podanie typu toss, wyminął obrońców i zameldował się w polu punktowym. Filip Twardowski podwyższył za jeden punkt i było 14:0 dla Orłów. W pierwszej kwarcie próbowaliśmy jeszcze zdobyć trzecie przyłożenie, lecz do głosu doszedł Kalistiane Lotulelei, który raz za razem zatrzymywał naszych graczy i popisywał się mocnymi uderzeniami. Chcieliśmy dołożyć chociaż 3 punkty z field goala, ale kopnięcie zostało zablokowane.

Zdjęcie: Dariusz Jacek / Interception
Zobacz pełną galerię
Drugą kwartę dobrze rozpoczęła nasza defensywa, nie pozwalając Tytanom na jakąkolwiek zdobycz jardową. Najpierw Kuba Jędrkowiak z pomogą kolegów zatrzymał skrzydłowego gospodarzy, a w kolejnej akcji Mateusz Szczęk wykonał sack na rozgrywającym zielono-białych. Tytani w żaden sposób nie byli w stanie się rozpędzić. W grze nastąpił pewien zastój i do głosu doszły obie defensywy, dobrze zatrzymując poczynania obu ofensyw. Najpierw Tytani zostali zmuszeni odkopywać futbolówkę, a później Orły. W kolejnej serii gospodarzy, Kacper Rokiciński przechwycił podanie rozgrywającego i wbiegł do pola punktowego, zdobywając dla nas kolejne punkty. Filip Twardowski znów udanie podwyższył za jeden i przekroczyliśmy barierę 20 oczek. Nie zamierzaliśmy na tym poprzestać. Szybko zatrzymaliśmy kolejną serię ofensywną Tytanów i gdy mieliśmy okazję przeprowadzić atak, od razu to zrobiliśmy! Jake Schimenz podał w bok do Krzysztofa Nosowa, a ten przebiegł ¾ boiska i zdobył czwarte przyłożenie dla naszej drużyny. Filip Twardowski dołożył jedno oczko i w efekcie mogliśmy zejść na przerwę z 28-punktowym prowadzeniem.
W trzeciej odsłonie naszym celem było jak najszybsze doprowadzenie do “mercy rule” i zamknięcie spotkania. W błyskawicznym tempie zatrzymaliśmy serię Tytanów, którą przenieśli na drugą połowę i mogliśmy przejść do ataku. Jake Schimenz zdecydował się zdobywać jardy solowymi biegami. Pomagał mu nieco Aleksander Dąda. Gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja, nasz rozgrywający chwycił futbolówkę i sam wbiegł w pole punktowe, zdobywając przyłożenie. Filip Twardowski, ponownie bezbłędnie trafił między słupy, aktywując regułę litości. Czas z zegara upływał bardzo szybko. Mimo takiego obrotu spraw Tytani nagle zaczęli łapać wiatr w żagle. Dennis J Battistella Jr oraz Mateusz Mielniczek popisywali się sporymi zdobyczami jardowymi, wprowadzając atak Tytanów na naszą połowę boiska, a tuż po zmianie stron na czwartą kwartę Kalistiane Lotulelei wbiegł w nasz endzone, zdobywając pierwsze punkty dla gospodarzy.
Przyłożenia z meczu znajdziesz na naszym Instagramie
Tytani wybrali wariant podwyższenia za 2, który również okazał się udany! Rozgrywający zielono-białych posłał wysoką piłkę nad obrońcami do Huberta Nowakowskiego, a ten opanował futbolówkę na krańcu endzone, dopisując dwa oczka. Zdobycie punktów przez Tytanów oznaczało, że “mercy rule” przestało działać. Byliśmy już w czwartej kwarcie, więc wystarczyło dograć mecz do końca, lecz ostatniego słowa nie zamierzał powiedzieć Aleksander Dąda, który dopisał do swojego dorobku kolejne przyłożenie. Klasycznie podwyższenie za jeden było udane i mogliśmy cieszyć się z kolejnego zwycięstwa. Najważniejsze, że bez poważniejszych strat i urazów.
Wygrana w Lublinie pozwoliła nam umocnić się na pierwszym miejscu tabeli grupy północnej. Jako pierwszy zespół w całej PFL zagwarantowaliśmy sobie udział w fazie pucharowej. Czas pokaże, czy mecz ćwierćfinałowy rozegramy na własnym boisku.
Tytani Lublin – Warsaw Eagles 8:42 (0:14, 0:14, 0:7, 8:7)
Q1
0:7 – #1 Jacob Schimenez po 7y biegu (podwyższenie #30 Filip Twardowski)
0:14 – #11 Aleksander Dąda po podaniu od Jacob Schimenz (podwyższenie #30 Filip Twardowski)
Q2
0:21 – Pick-six powrót 33y przez Kacper Rokiciński (podwyższenie #30 Filip Twardowski)
0:28 – #10 Krzysztof Nosow po podaniu od Jacob Schimenz (podwyższenie #30 Filip Twardowski)
Q3
0:35 – #1 Jacob Schimenez po 5y biegu (podwyższenie #30 Filip Twardowski)
Q4
8:35 – przyłozenie #25 Kalistiane Loutulelei po 5y biegu (podwyższenie za 2pkt podanie Denis J Battistella Jr do Hubert Nowakowski)
8:42 – Aleksander Dąda / Filip Twardowski +1
Najbliższy mecz ligowy rozegramy w niedzielę, 8 czerwca o 15:00. Naszym rywalem będzie ekipa Wilków Łódzkich. Z kolei już w najbliższą sobotę czeka nas dużo poważniejszy sprawdzian. Wybieramy się do Szwajcarii na półfinał rozgrywek CEFL, gdzie czeka na nas Canalda Broncos. Sezon pokazał, że Wasze wsparcie pozwala nam dokonywać rzeczy wielkich! Liczymy na to, że i tym razem Wasz głośny doping i wsparcie na miejscu oraz przed odbiornikami transmisji pozwoli nam awansować do wielkiego finału europejskich rozgrywek!