Półfinał rozgrywek CEFL, który w sobotni wieczór rozgrywaliśmy w Szwajcarii, zapowiadany był jako nasze największe wyzwanie w całej historii klubu. Te zapowiedzi okazały się prawdziwe. Mimo wyrównanej walki i bardzo defensywnego starcia, to gracze Calanda Broncos wywalczyli awans do finału europejskich rozgrywek. Zapraszamy na podsumowanie meczu.
Spotkanie rozpoczęło się naszym odkopnięciem, a gospodarze od razu przeszli do ataku. Już od pierwszych minut Broncos udowadniali, że są zespołem silnym, doświadczonym i godnym posiadania 13 tytułów mistrza Szwajcarii. W zaledwie dwóch akcjach biegowych byli w stanie przedostać się na naszą połowę boiska. Na szczęście formacja defensywna stała na wysokości zadania i nie pozwalała rozwinąć skrzydeł graczom w czerwonych jerseyach. Świetnymi powaleniami popisywał się m.in. Kamil Ruta. W pewnym momencie udało nam się w tłoku graczy wywalczyć futbolówkę i nastąpiła zmiana stron.
W ataku próbowaliśmy solowych biegów Jake’a Schimenza oraz Bartosza Gnozy. Podania łapał także Krzysztof Nosow, lecz przez ciągłą presję, nie był w stanie uciekać w głąb boiska, tak, jak nas do tego przyzwyczaił. Szwajcarzy bardzo dobrze przeanalizowali nasz styl gry i musieliśmy urozmaicać zagrania. Niestety, nie byliśmy stanie przedostać się w okolice zasięgu field goala i po odkopnięciu futbolówki znów piłkę przejęli Broncos.

Zdjęcie: Dariusz Jacek / Interception
Zobacz pełną galerię
Na boisku widzieliśmy futbolowe szachy, w których główną rolę odgrywały defensywy obu zespołów. Broncos wywierali na naszych graczach sporą presję, a my odwdzięczaliśmy się tym samym. Świetną pracę wykonywali: Konrad Paszkiewicz, Adam Dobkowski, Kamil Ruta czy Dawid Magrean, bezkompromisowo powalając atakujących gospodarzy. Pod koniec pierwszej kwarty Szwajcarzy próbowali ponad 40-jardowego kopnięcia na bramkę, lecz próba uzyskania trzech punktów zakończyła się niepowodzeniem.
Na początku Q2 udało nam się skutecznie zaatakować rywali. Po zdobyciu pola przez Filipa Stefanowskiego i Kornela Witkowskiego piłka została oddana do Bartosza Gnozy, a ten biegiem przez środek wyminął defensorów rywali i wbiegł w pole punktowe. Filip Twardowski udanie podwyższył za jeden punkt i mogliśmy cieszyć się z prowadzenia.
Wszystkie przyłożenia z półfinałowego starcia znajdziecie na naszym Instagramie
Wyraźnie podrażnieni Broncos podkręcili tempo. Akcję powrotną zakończyli w okolicach środkowej linii boiska i od razu przeszli do ataku. Świetnymi zagraniami co chwilę popisał się Max Gray, lecz nasza defensywa szybko go zatrzymywała. Wojciech Simka dopuścił się DPI na graczu gospodarzy i tym samym daliśmy im sporą zdobycz jardową. Broncos akcja za akcją powoli zdobywali pole i szybko przeszli pod nasz endzone. W tej sytuacji ponownie świetnie spisała się defensywa i nie pozwoliła rywalom na zdobycie przyłożenia. W czwartej próbie Broncos kopnęli na bramkę za trzy punkty.
W końcówce drugiej kwarty gra toczyła się w środkowej strefie boiska. Zespoły wymieniały się akcjami, aż do głosu doszli gospodarze, którzy zdobyli pierwsze przyłożenie. Rozgrywający Broncos zdołał wypatrzeć skrzydłowego, który urwał się prawą stroną i posłał do niego długie, dalekie podanie. Receiver bez problemu opanował piłkę i wbiegł w pole punktowe. Podwyższenie za jeden punkt również okazało się udane. Próbowaliśmy szybko odpowiedzieć, by móc zejść na przerwę z prowadzeniem, lecz podanie Jake’a Schimenza zostało przechwycone. Broncos próbowali zdobyć jeszcze dodatkowe trzy punkty za sprawą field goala, ale piłka przeleciała za lewym słupem bramki. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 10:7 dla gospodarzy.
Po przerwie dobrze rozpoczęliśmy trzecią kwartę akcją powrotną, która została zatrzymana w okolicach połowy boiska. Dało nam to bardzo dobrą pozycję wyjściową do ataku. Ciężkimi biegami pole próbował zdobywać Kevim Sherman, lecz szybko był powalany. Broncos wywierali na nas sporą presję i musieliśmy odkopywać futbolówkę. Po przejęciu piłki przez gospodarzy zaczęli oni mądrze rozgrywać mecz. Skupiali się na krótkich akcjach, powoli zdobywając boisko, a tym samym paląc czas z zegara. Mimo, iż różnica punktów wynosiła zaledwie trzy oczka, a losy meczu dałoby się odwrócić jednym, skutecznym przechwytem, gospodarze robili wszystko, by trzymać piłkę przy sobie. Spalili mnóstwo czasu, a przez sporo kar, Q3 przebiegła bez większych historii.
Ostatnią odsłonę spotkania rozpoczęliśmy od próby wyrównania wyniku. Kornel Witkowski próbował kopnąć na bramkę z ponad 53-jardów, lecz jego próba okazała się nieudana. Po odzyskaniu futbolówki przez Broncos ponownie przeszli oni do palenia zegara meczowego. Taka strategia okazała się niezwykle skuteczna. Przez większość kwarty nie byliśmy w stanie wyprowadzać akcji ofensywnych, a przy piłce cały czas trzymali się gospodarze. Na mniej niż dwie minuty przed końcem spotkania Szwajcarzy zdobyli swoje drugie przyłożenie, przesądzając tym samym o końcowym wyniku meczu.
Porażka w Szwajcarii oznacza, że zakończyła się dla nas przygoda z europejskimi pucharami w tym sezonie. Była to przygoda bardzo owocna, ponieważ udało nam się pokonać rywali, którzy stanowią o sile w swoich krajowych ligach. Z pewnością, w kolejnych sezonach ponownie będziemy próbować swoich sił na arenie międzynarodowej. Z tego miejsca bardzo mocno chcielibyśmy podziękować naszym sponsorom i partnerom, bez których wszystkie przygotowania, wyjazdy oraz mecze nie doszłyby do skutku.
Osobne podziękowania należą się także naszym wspaniałym fanom, którzy przejeździli za nami pół Europy oraz aktywnie wspierali nas podczas internetowych transmisji. Bardzo Wam dziękujemy! Jesteście naszym dwunastym zawodnikiem!
Kolejny mecz Warsaw Eagles rozegrają już w najbliższą niedzielę. Na obiekcie Strefy Sportu zmierzymy się z Wilkami Łódzkimi. Zapowiada się ciekawy festyn z futbolem amerykańskim dla całych rodzin. Już teraz bardzo serdecznie zapraszamy. Będzie to niepowtarzalna okazja, by podziękować zawodnikom za udział w europejskich pucharach. Wstęp na mecz z Wilkami jest bezpłatny.