Szwecja zdobyta! Po ciężkim meczu i twardej walce udało nam się pokonać zespół ze Sztokholmu i awansować do drugiej rundy CEFL Championship! Zapraszamy na podsumowanie starcia ze Stockholm Mean Machines.

Nasi rywale rozpoczęli mecz serią ofensywną i już na samym starcie brutalnie pokazali, że nie bez przyczyny są niepokonanym zespołem w Superserien. W drugiej akcji meczu rozgrywający gospodarzy Dawson Herl podał piłkę do Matthew Retzlaff’a, a ten urwał się naszym obrońcom i bez żadnego problemu pobiegł do pola punktowego. Alvin Gustavsson udanie podwyższył za jeden punkt, błyskawicznie wyprowadzając Machines na siedmiopunktowe prowadzenie. Niezwłocznie musieliśmy wziąć się do pracy, konsekwentnie zdobywać jardy i spróbować zaatakować pole punktowe. W pierwszych akcjach dobrze pokazali się Bartosz Gnoza i Kornel Witkowski, przesuwając łańcuch w kierunku endzone rywali. Gdy byliśmy już na połowie Szwedów i pojawiła się szansa na zagranie big play, Angus Franz przedarł się przez naszą linię defensywną, powalając Jake’a Schimenza i cofając linię wznowienia na naszą połowę. Machines nie odpuszczali i wywierali na naszym rozgrywającym ogromną presję, nie dając mu swobody na rzut. Mimo tego, rozgrywającemu udało się odnaleźć podaniem Aleksandra Dądę, a ten zdobył dla nas sporo jardów. W końcu pojawiła się szansa, by odrobić straty, posyłając celne podanie w pole punktowe. Jake Schimenz wykonał rzut, lecz linię podania bezbłędnie odczytał Anthony Zamorano i przechwycił futbolówkę, wprowadzając offense gospodarzy na boisko.

Zdjęcie: Dariusz Jacek / Interception

Mean Machines szli za ciosem i zwiększali tempo gry. Dawson Herl wykonał solowy bieg, zdobywając pokaźną ilość jardów, następnie Senay Tadesse popisał się udanym catchem, przesuwając łańcuch tuż pod nasze pole punktowe, a chwilę później opanował podanie typu screen i bez większych problemów zdobył drugie przyłożenie dla gospodarzy. Machines prowadzili 13:0 i po raz pierwszy w sezonie 2025 zostaliśmy postawieni w naprawdę trudnej sytuacji.

Nie mogliśmy pozwolić sobie na jeszcze większe straty. Należało szybko wziąć się w garść. Druga kwarta była momentem, w którym rozpoczęliśmy naszą pogoń po zwycięstwo. Po zmianie stron pierwsze punkty dla naszego zespołu zdobył Bartosz Gnoza, któremu udało się znaleźć miejsce między rywalami i wbić się w pole punktowe. Filip Twardowski udanie podwyższył za jeden punkt i brakowało nam zaledwie podwyższenia z udaną formą podwyższenia, by wyjść na prowadzenie. Po zdobytych przez nas punktach, Machines wyraźnie zaczęli słabnąć i nie prezentowali się już tak skutecznie, jak w pierwszych minutach spotkania. Po puncie, Kevin Sherman miał akcję powrotną, którą zakończyła się w polu punktowym Machines, lecz przez rzuconą flagę, przyłożenie zostało cofnięte. Nie przeszkodziło to nam w powiększaniu zdobyczy punktowej, ponieważ już w kolejnym drive ofensywnym swoje pierwsze przyłożenie w meczu zdobył Krzysztof Nosow, świetnie ścinając na zewnątrz i urywając się obrońcom. Filip Twardowski udanie podwyższył za jeden punkt i wyszliśmy na prowadzenie.

Zdjęcie: Dariusz Jacek / Interception

Stracone punkty wyraźnie podrażniły Szwedów. Gra stawała się coraz bardziej szarpana i widzieliśmy sporo niepotrzebnych flag po obu stronach. Po nieudanej serii Machines swój koncert ponownie zaczął grać Krzysztof Nosow. Najpierw zdobywając sporo pola złapanymi podaniami, a następnie wykonując bliźniaczą akcję, jak podczas jego pierwszego przyłożenia. Ucieczka na zewnątrz, szybko złapane podanie, udane podwyższenie Filipa za jeden punkt i prowadziliśmy 21:13. Frustracja Machines narastała i końcówka drugiej kwarty upłynęła pod znakiem ciągłych flag i przewinień. Niemniej, Szwedzi nie potrafili wyjść spod strefy własnego pola punktowego. Docisnęliśmy ich pod ścianę, a katem po raz kolejny okazał się Krzysztof Nosow, który znów popisał się sprytem i po raz trzeci wykiwał defensorów Mean Machines. Tym razem jednak podwyższenie za jeden okazało się zablokowane. Gospodarze w ostatniej minucie kwarty nieco przyspieszyli i popisali się dość dobrą serią, zakończoną (trzeba przyznać) bardzo ładnym przyłożeniem. Dawson Herl posłał daleką piłkę w endzone w kierunku Matthew Retzlaff’a, a ten w ekwilibrystyczny sposób opanował ją i zdobył touchdown. Na dodatek Szwedzi udanie podwyższyli za 2 za sprawą Antona Blomgrena. Tuż przed końcowym gwizdkiem mieliśmy szansę na powiększenie przewagi za sprawą field goala, lecz kopnięcie Filipa Twardowskiego zostało zablokowane. Mimo tego mogliśmy zejść na przerwę z komfortowym prowadzeniem i to gospodarze musieli się martwić, co zrobić, by w drugiej połowie meczu powrócić do formy z pierwszych minut.

W trzeciej kwarcie gra mocno się zaostrzyła, a żadna ze stron nie była w stanie poważnie zaatakować pola punktowego rywali. Widzieliśmy sporo kar, przewinień i niepotrzebnych sytuacji. W początkowych minutach urazu doznał Dawid Magrean i został zmuszony opuścić boisko. Chwilę później doszło do najbardziej kontrowersyjnej sytuacji w całym spotkaniu. Przy jednej z akcji ofensywnych Machines, rozgrywający posłał krótkie podanie do Senaya Tadesse, a ten został po męsku sprowadzony na ziemię przez weterana polskich boisk – Kamila Rutę. Uderzenie wyglądało na bardzo mocne i dla niektórych – groźne, lecz wszystko odbyło się wedle przepisów i uderzenie było w stu procentach legalne. Sędziowie jednak zadecydowali o wykluczeniu naszego linebackera z dalszej części spotkania, co spotkało się z wieloma komentarzami zarówno na miejscu w Sztokholmie, jak i Internecie. Za trzecią kwartę bardzo mocno należy pochwalić naszą defensywę, która skutecznie zatrzymywała wszystkie akcje gospodarzy. Atak wszedł dopiero pod koniec upływającego czasu i bardzo szybko znalazł się przed polem punktowym miejscowych.

Gdy byliśmy już bardzo blisko endzone, Bartosz Gnoza próbował biegiem zdobyć punkty, jednak zawodnicy Machines wytrącili mu piłkę z rąk i nastąpił turnover. Gospodarze jednak nie nacieszyli się ofensywą zbyt długo, ponieważ świetnie spisująca się tego dnia nasza defensywa, odpłaciła się tym samym i Darius Lewis do spółki z Kacprem Witkowskim, wybili futbolówkę z rąk Senaya Tadesse. Niewielki dystans do pola punktowego szybko wykorzystał Jake Schimenz, który solowym biegiem przedarł się przez linię obrony, dopisując dla nas kolejne punkty. Gospodarze wyraźnie stracili wiarę na osiągnięcie korzystnego wyniku, co skutkowało frustracją i brudną grą. My jednak nie daliśmy się złapać na boiskowe porachunki i wbiliśmy ostatni gwóźdź do trumny szwedów za sprawą Bartosza Gnozy, który świetnym spin move wbiegł w pole punktowe. Filip Twardowski udanie podwyższył za jeden i byliśmy pewni zwycięstwa.

CEFL | Stockholm Mean Machines – Warsaw Eagles (13:0, 8:27, 0:0, 0:13)

Q1
7:0 – Dawson Herl -> Matthew Retzlaff / Alvin Gustavsson +1
13:0 – Dawson Herl -> Senay Tadesse

Q2
13:7 – Jake Schimenz -> Bartosz Gnoza / Filip Twardowski +1
13:14 – Jake Schimenz -> Krzysztof Nosow / Filip Twardowski +1
13:21 – Jake Schimenz -> Krzysztof Nosow / Filip Twardowski +1
13:27 – Jake Schimenz -> Krzysztof Nosow
21:27 – Dawson Herl -> Matthew Retzlaff / Anton Blomgren +2

Q4
21:33 – Jake Schimenz
21:40 – Bartosz Gnoza / Filip Twardowski +1

Skrót meczu znajdziesz na naszym kanale YouTube

Dzięki wygranej w Szwecji awansowaliśmy do drugiej rundy CEFL Championship. W kolejnym meczu zmierzymy się z uznaną, niemiecką marką, jaką jest zespół Schwäbisch Hall Unicorns. Spotkanie odbędzie się 11 maja o godzinie 15:00 na obiekcie Optima Sportpark.

Z kolei najbliższy mecz w Polskiej Futbol Lidze rozegramy 1 maja w Olsztynie. Na Stadionie UWM podejmiemy zespół AZS UWM Olsztyn Lakers. Wstęp na mecz jest bezpłatny. Kickoff zaplanowano na godzinę 13:00. Jeśli jeszcze nie macie planów na weekend majowy, serdecznie zapraszamy do kibicowania.