Weteran polskich boisk. Jedna z najbardziej doświadczonych osób w środowisku futbolu amerykańskiego w Polsce, która wciąż aktywnie działa przy tym sporcie. Kamil Ruta – ciągle aktywny zawodnik Warsaw Eagles oraz trener formacji LB odpowiedział na kilka pytań na kilka dni przed Polish Bowl XX.
Zamieniłeś barwy Panthers Wrocław na Warsaw Eagles. We Wrocławiu grałeś na najwyższym poziomie w Polsce i znałeś najwyższe standardy gry oraz organizacji. Jakie aspekty w pierwszej kolejności chciałeś zaimplementować w Eagles?
Przede wszystkim dyscyplinę, a w sumie podniesienie jej w szeregach obecnych Mistrzów Polski. To, co zastałem, a z czym aktualnie spotykamy się na treningach czy meczach, jest zdecydowanie na plus. Niemniej, ciągle dalekie od ideału. Kolejną rzeczą, którą próbuję zaszczepić w zawodnikach oraz całej organizacji to kultura wygrywania. Bardzo szeroko pojętą, bo samo wygrywanie już w większości meczów osiągnęli w poprzednim sezonie. Natomiast w mojej głowie to było o wiele za mało, ponieważ wygrywanie to nie tylko wynik na tablicy. Wygrywa się w głowie – pewnością siebie, podejściem do treningu, meczu czy nawet samego przejazdu lub lotu na mecz. To tylko niektóre z aspektów, które już zostały poprawione w większym lub mniejszym stopniu.
W sezonie 2025 ujednolicono rozgrywki do jednej ligi. Graliśmy 8 meczów sezonu zasadniczego i mieliśmy okazję rywalizować z wieloma rywalami. Udało się osiągnąć bilans 8-0, co jest świetnym wynikiem. Jak oceniasz sezon w PFL, różnorodność rywali oraz rozgrywki w tym roku?
Bilans 8-0 dla mnie zawsze był obowiązkiem i tutaj właśnie wracam do tej kultury wygrywania. Kiedy słyszę, że ktoś idzie na mecz czy do jakiegoś rodzaju rozgrywek i nie myśli o wygraniu ich, to niech ode mnie spier… tzn. da mi spokój, bo tylko marnuje mój czas. Sam sezon w PFL był świetną okazją do grania jak największą ilością zawodników, co przyczyniało się do nabywania potrzebnego doświadczenia oraz dawania szansy na odpoczynek dla wielu starterów, którzy byli mocno eksploatowani w meczach CEFL. Co do różnorodności rywali, to faktycznie dobre słowo. Przekrój drużyn, jakie w tym roku spotkałem, po kilku latach spędzonych poza polską ligą (delikatnie mówiąc) mnie rozczarował. I nie mówię tu o drużynach z dołu tabeli, bo oni są na początku swojej przygody z tym sportem, natomiast sama czołówka ligi jest (w mojej subiektywnej opinii) rozczarowująca. Bardzo odczułem regres w polskim futbolu, porównując to do lat 2016-2019. Zawodnicy są mniej fizyczni, większość nie za poważnie podchodzi do swojego przygotowania przed sezonem, co jest bardzo smutne.

Zdjęcie: Dariusz Jacek / Interception
Oprócz PFL graliśmy także w pucharze CEFL, który okazał się dla nas wyjątkowo udany. Wymagało to co prawda grania tydzień w tydzień i maksymalnego skupienia oraz ciągłego dbania o formę. We Wrocławiu taką intensywność znałeś doskonale. Jak zespół radził sobie z tym w Warszawie?
Dlaczego udany? Przecież nie wygraliśmy. Kiedy rozmawiałem z Osmanem o CEFL poruszyłem dla mnie bardzo ważną kwestię “Idziecie do CEFL wygrać czy sobie pyknąć? Wygrywamy dwa mistrzostwa czy udajemy, że chcemy je wygrać? Jeśli to drugie to nie mamy więcej o czym rozmawiać.” To chyba był dla niego delikatny szok, ale jednak w końcu usłyszałem, że skoro tak to widzę, to tak – idziemy wygrać wszystko i chociaż nie usłyszałem w głosie przekonania, to jednak uwierzyłem. Wiedziałem, że i on nauczy się przy mnie czegoś nowego. Jeśli ja miałbym trenować zawodników i mówić im, że trenujemy, żeby co… ładnie wypaść w CEFL? Ładnie przegrać? To się całkowicie kłóci z moją mentalnością oraz tym, co przez lata budowaliśmy we Wrocławiu. Z samego występu w CEFL jestem zadowolony pod wieloma aspektami, jak np: nabrane doświadczenie, wspomnienia, wyciąganie wniosków z porażki w półfinale. Nie wygraliśmy, bo taki jest sport. Ważne, żeby wyciągnąć wnioski z porażki, bo w innym wypadku pójdzie to wszystko na marne.
Co do samej intensywności – bazowaliśmy na doświadczeniu moim, Deante i Roberta Rosołka, aby treningi, mecze, przejazdy oraz odpoczynek były dobrane tak, aby wszyscy udźwignęli trudy sezonu.
Orły w większości meczów kontrolowały przebieg gry i spokojnie wygrywały, ale zwłaszcza w CEFL, bywały momenty, kiedy to rywale przejmowali inicjatywę. Powiedz, jaki Twoim zdaniem był najtrudniejszy moment sezonu (do tej pory) dla Warsaw Eagles? Gdzie realnie pojawiły się nerwy i trzeba było dosadnie reagować?
Najtrudniejszy na pewno był półfinał CEFL. Duże oczekiwania, walka do samego końca i gorycz porażki. Szkoda, bo było naprawdę blisko pokonania szwajcarów, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Trudnych momentów było wiele i nie zawsze były one związane tylko z samym boiskiem czy wynikiem. Na początku sezonu straciliśmy podstawowego RB, później najlepszego DL. Większych czy mniejszych kontuzji było naprawdę sporo. O ile na wynik spotkania można mieć wpływ, tak na kontuzje, które mocno wpływają na gameplan czy ryzyko kolejnych kontuzji już wpływu się nie ma. Są to naprawdę ciężkie momenty, bo o ile z wynikiem można położyć się spać i go przetrawić na swój sposób, tak ciężkich kontuzji już nie prześpisz w jedną noc. To jest często oddzielny mecz dla każdego z tych chłopaków, o którym niejednokrotnie drużyny zapominają, jak bardzo w tej walce trzeba im pomagać. Tutaj muszę oddać WE i całej organizacji, że nasze chłopaki z kontuzjami i swoimi wielkimi meczami do powrotu do zdrowia nie zostali sami. Sam byłem kontuzjowany dziesiątki razy i wiem, jak ważne jest wsparcie.

Zdjęcie: Dariusz Jacek / Interception
Z kogo jesteś najbardziej zadowolony po całym sezonie 2025? Kto zrobił największy postęp i zasłużył na wyróżnienie? Formacja obrony? Bardzo skuteczni skrzydłowi? Bartosz Gnoza i jego biegi? A może Jake, który nigdy nie zawiódł? Kto swoją postawą zapracował na nagrodę MVP sezonu w Eagles?
Pozwól, że w tym przypadku podzielę swoją wypowiedź na dwie części.
Jako trener drugiej linii obrony i special teams dostałem naprawdę ciężkie zadanie (nie ukrywam, że w styczniu oglądając LBs z sezonu 2024 byłem mocno zniesmaczony). Trzeba było wprowadzić usprawnienia (jak to nazwał Deante) całej formacji. Szybko jednak zrozumiałem, że problemem nie są chłopaki na pozycjach LB tylko fakt, że oni po prostu nie mieli nigdy porządnie wytłumaczonych podstaw, pomimo faktu, że grali już trochę w ten sport. Tutaj chciałbym wyróżnić cala moją formację LBs, bo wykonali kawał dobrej roboty i przy okazji podziękować za wiarę, upór i przekładanie długich spotkań, treningów oraz rozmów na wyczyny boiskowe.
Co do samego MVP sezonu też nie wyróżnię jednej osoby. Futbol to sport zespołowy i moje defensywne serduszko podpowiada mi na MVP sezonu nasz DL! Chłopaki niejednokrotnie trzymali nas w meczu, jak na przykład z Unicorns, czy praktycznie odbierali robotę całkowicie mojej formacji LBs zatrzymując biegi na wiele jardów przed linią wznowienia. Aktualnie jest to najbardziej dominująca formacja w całej PFL oraz CEFL 2025 i spokojnie stanę do walki na pięści z kimś, kto uzna inaczej.
26 lipca Eagles staną przed szansą zdobycia piątego tytułu mistrzowskiego seniorskim składem. Może to być także drugie Mistrzostwo Polski z rzędu. Na przygotowania i ostatnie szlify przed Polish Bowl XX został nieco ponad tydzień. Jaki jest plan na te ostatnie dni seniorskiego sezonu?
Plan jest zawsze prosty – wygrać! Za tym prostym słowem kryją się ułożone treningi i spotkania pod ten jeden mecz. Gameplan, siłownia, dyscyplina etc. Wszystko przemyślane tak, żeby w dniu meczu METS spotkali się z maszyną do wygrywania. Finał, półfinał, derby, otwarcie sezonu… dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Każdy mecz należy wygrać i już mamy wypracowany pewien schemat, który wdrażamy. Nie różni się on zbytnio od innych meczów, bo każdy traktujemy praktycznie tak samo. Po prostu skupiamy się na kolejnym przeciwniku. Drugie mistrzostwo z rzędu dla wielu brzmi imponująco… Ja jednak trzymam się mojego (dla wielu bufonowatego podejścia), że to wręcz obowiązek wygrać i obronić co się już zdobyło. Przegranie mistrzostwa oznacza regres, wygranie mistrzostwa oznacza stagnację, a ja chce rozwoju. Dlatego tak ważne dla mnie było wygranie CEFL. Stawianie sobie wyższych celów to powinien być priorytet każdej z drużyn, ale same puste słowa tego nie dokonają. Do tego trzeba czynów, a z tego, co w tym roku zobaczyłem w PFL, to na gadaniu w wielu drużynach się kończy.

Zdjęcie: Dariusz Jacek / Interception
W finale zobaczymy Derby Warszawy. W rundzie zasadniczej mieliśmy okazję grać z Mets i to spotkanie pewnie wygraliśmy. Jakiego meczu spodziewasz się teraz, patrząc przez pryzmat spotkań, jakie rozgrywali czerwono-żółci w fazie play-off? Może być to inny zespół niż w ostatnim meczu rundy zasadniczej? Myślisz, że czymś zaskoczą?
Nie. Nie zaskoczą.
Powrót do gry ich kilku zawodników niewiele zmieni, bo obecnie obie warszawskie drużyny dzieli różnica przynajmniej dwóch poziomów. To jest jeden z zespołów, który najmocniej mnie zawiódł. O ile ich gra może się jakoś poprawić względem poprzedniego naszego spotkania, to wygrać ten mecz mogą tylko na dwa sposoby. Albo Eagles nie przyjadą na mecz, albo przegramy sami ze sobą. Ktoś powie “Ruta bufon znowu podgrzewa atmosferę“. Niestety, nie tym razem, chociaż bardzo bym sobie życzył podgrzewania i extra motywacji na finał. Tak jak mówiłem Deante, że chciałbym znowu zagrać finał z Seahawks Gdynia, gdzie naprawdę trzeba było dać z siebie wszystko, żeby zwyciężyć. Jeżeli organizacja Warsaw Eagles chce myśleć o wygraniu CEFL, finał PFL z obecnymi przeciwnikami musi być formalnością.
Przypominamy – Polish Bowl XX już w sobotę, 26 lipca w Ząbkach. W finałowym starciu zmierzymy się z Warsaw Mets. Początek meczu zaplanowano na godzinę 15:00. Bilety do nabycia TUTAJ.
