Sobotni półfinał za nami. W fazie pucharowej zespoły dają z siebie 200% i taki obraz meczu wyklarował nam się podczas starcia przy Konwiktorskiej. Mimo zbudowanej przewagi i (teoretycznie) bezpiecznego prowadzenia meczu, Rebelianci zdołali się przebudzić, a o korzystny wynik musieliśmy walczyć do ostatnich minut. Zapraszamy na podsumowanie meczu półfinałowego.

To, że Rebelianci będą chcieli wykorzystać swoją szansę i drugi rok z rzędu zameldować się w meczu finałowym wiedzieliśmy od momentu, gdy zapewnili sobie udział w fazie półfinałowej. Plaga kontuzji i problemy z egzekwowaniem zagrywek to jedno, ale sportowa ambicja oraz szansa na grę w finale ligi to drugie. Przyjezdni byli zmotywowani na 200%, co dało się odczuć na boisku i co pokazali zwłaszcza w drugiej części meczu.

Mecz rozpoczął się od naszego odkopnięcia futbolówki. Piłka wpadła w pole punktowe, więc Rebelianci rozpoczynali swoją serię ofensywną z 20 jarda. Jardy dla gości zdobywali Kuba Kapuściński oraz sam Jordan Ambrose, który solowymi biegami uciekał na zewnątrz. Pierwsza seria ofensywna gości została jednak szybko zatrzymana, ponieważ rozgrywający zbyt długo zwlekał z oddaniem piłki swoim graczom, a takie prezenty szybko wykorzystywali nasi defensorzy Dawid Magrean czy Mateusz Szczęk, powalając amerykańskiego gracza i mocno cofając atak gości. Po odkopnięci futbolówki przez Rebels szybko przeszliśmy do ataku i zdobyliśmy pierwsze przyłożenie w meczu. Najpierw zbliżyliśmy się do pola punktowego za sprawą Jędrzeja Śmigielskiego i Krzysztofa Nosowa, by później sprawy w swoje ręce wziął Jake Schimenz i solowym biegiem na zewnątrz wbił się w pole punktowe. Filip Twardowski udanie podwyższył za 1. Rebelianci mieli spore problemy ze zdobywaniem jardów i nie mogli wyjść ofensywą z własnej połowy. Szans na pierwsze próby szukali: Bartosz Woch, Jordan Ambrose czy Oskar Sardyga, jednak wszystkie akcje egzekwowane przez tych graczy nie przynosiły oczekiwanego efektu.

Zdjęcie: Dariusz Jacek / Interception
Link do pełnej galerii

Po wyjściu naszej ofensywy na drugi drive dobre momentum złapał Aleksander Dąda, zdobywając sporo jardów i mocno przesuwając nasz atak na połowę Rebels. Po szybkiej zmianie stron na drugą kwartę zdobyliśmy drugie przyłożenie w meczu i tym razem było ono bardzo efektowne. Świetnym biegiem popisał się Mateusz Ozimek, który środkiem wyminął defensorów i przedarł się przez wszystkie linie obrony, wbiegając w pole punktowe. Filip Twardowski udanie podwyższył za 1 i powiększyliśmy przewagę nad Rebeliantami do różnicy dwóch posiadań. Goście konsekwentnie próbowali zdobywać pole grą biegową. Wykorzystywali Bartosza Wocha oraz solowe biegi rozgrywającego. Taka gra przyniosła efekt i po raz pierwszy udało im się przekroczyć linię 50 jarda, jednak nasza defensywa z każdą kolejną zagrywką była wyczulona na ten typ akcji i Katowiczanie zostali zmuszeni do odkopnięcia futbolówki. Punt gości był bardzo dobry i zmusił nas do rozpoczęcia ataku spod własnego pola punktowego. Mimo tego, bardzo szybko poradziliśmy sobie ze zdobywaniem jardów i zdobyliśmy kolejne przyłożenie. Łańcuch szybko przesuwał Kornel Witkowski, łapiąc piłki, a gdy znaleźliśmy się na połowie przyjezdnych, świetne podanie w polu punktowym złapał Krzysztof Nosow, który mimo presji obrońcy, opanował futbolówkę na skraju endzone i dopisał kolejne 6 punktów na nasze konto. Tym razem jednak kopnięcie Filipa Twardowskiego okazało się nieudane. Po kolejnym przyłożeniu zdobytym przez nas zespół Rebelianci znów nie mogli ułożyć swojego ataku i bardzo szybko zostali zmuszeni do puntu. Po zmianie formacji Krzysztof Nosow poczuł krew i w przeciągu kilku minut zdobył drugie przyłożenie tego dnia. Złapał daleką bombę od Jake’a Schimenza, wyminął ostatniego obrońcę i bez większych problemów wbiegł w pole punktowe. Filip Twardowski udanie podwyższył za 1. Pierwszą połowę zakończyliśmy wynikiem 27:0.

Po zmianie stron obraz meczu zmienił się diametralnie. Przyjezdni ze Śląska musieli odbyć męską rozmowę w szatni, ponieważ od trzeciej kwarty oglądaliśmy zupełnie inny mecz przy Konwiktorskiej. Q3 rozpoczynaliśmy formacją ataku, który zdołał dojść w okolice 17 jarda gości. Katowiczanie wybronili nasze akcje wewnątrz własnego redzone, wymuszając na nas field goal, który wykorzystał Filip Twardowski. Prowadziliśmy 30:0, jednak widać było, że goście się przebudzili, o czym dobitnie przekonaliśmy się po kickoffie. Jordan Ambrose zdobywał jardy solowymi biegami przez środek, uaktywnił także Mateusza Szurpickiego, który także dokładał jardy, a kończąc drive, na listę punktujących wpisał się Bartosz Woch, łapiąc podanie od Amerykanina i wbiegając w endzone. Stracone przyłożenie nie byłoby wielkim problemem, gdyby nie drastyczny błąd, który pojawił się na kickoffie. Piłka odbiła się od nogi jednego z naszych graczy i została przejęta przez zawodników Rebels, pozwalając im na kontynuowanie ataku.

Po zmianie stron i rozpoczęciu czwartej kwarty Rebels pozostali w formacji ataku. Piłki łapał Tomasz Nowak, zbliżając się do naszego pola punktowego. Gdy Katowiczanie byli już na tyle blisko, by pozwolić sobie na łatwe zdobycie kolejnych punktów, z tej możliwości skorzystał Jordan Ambrose, który sam przedarł się przez środek i wbiegł w endzone. Próba podwyższenia za 2 okazała się nieudana. Zaledwie kilka minut wystarczyło, by przyjezdni odrobili 12 punktów. Co prawda wciąż utrzymywaliśmy przewagę ponad dwóch posiadań, jednak dało się odnieść wrażenie, że Rebelianci włączyli drugi bieg i chcieli wrócić do tego meczu, robiąc wszystko, by doprowadzić chociażby do dogrywki. Jakby tego było mało, nasza formacja obrony pozwalała sobie na niepotrzebne błędy i kary, Pod koniec czwartej kwarty Bartosz Woch po raz drugi zdobył przyłożenie dla Rebeliantów, odbierając podanie od rozgrywającego i mijając obrońców. Oskar Sardyga podwyższył za 2 i nasza przewaga stopniała do 10 oczek. Czas na zegarze topniał nieubłaganie i mecz zakończył się naszym zwycięstwem 30:20.

Jeśli urodziłeś się w latach 2005-2009 i chciałbyś rozpocząć swoją przygodę z futbolem amerykańskim, zapraszamy Cię na jeden z otwartych treningów rekrutacyjnych, gdzie pod okiem naszego sztabu sprawdzisz się i poznasz tajniki tego sportu! Wszystkie szczegóły znajdziesz TUTAJ.

Wygrana w półfinale cieszy. 13 lipca staniemy przed szansą zdobycia tytułu Mistrza Polski. Naszym rywalem będzie ekipa Lowlanders Białystok, która wygrała drugi półfinał w Krakowie z tamtejszymi Kings 34:6. Mimo zwycięstwa, musimy poważnie przeanalizować to, co wydarzyło się w trzeciej oraz czwartej kwarcie sobotniego meczu. Jeśli chcemy zdobyć tytuł Mistrza Polski, nie możemy tak mocno oddawać inicjatywy naszym rywalom.

Półfinał – Warsaw Eagles – Silesia Rebels Katowice 30:20 (7:0, 20:0, 3:6, 0:14)

I kwarta
7:0 – 9 jardowy bieg #1 Schimenz PAT #30 Twardowski

II kwarta
14:0 – 24 jardowy bieg #26 Ozimek PAT #30 Twardowski
20:0 – 29 jardowe podanie #1 Schimenz do #10 Nosow
27:0 – 70 jardowe podanie #1 Schimenz do #10 Nosow PAT #30 Twardowski

III kwarta
30:0 – 26 jardowe kopnięcie z pola #30 Twardowski
30:6 – 7 jardowe podanie #9 Ambrose do #8 Woch

IV kwarta
30:12 – 6 jardowy bieg #9 Ambrose
30:20 – 19 jardowe podanie #9 Ambrose do #8 Woch, podwyższenie za 2 #9 Ambrose

Do rozegrania zostało nam ostatnie spotkanie w sezonie 2024. 13 lipca na stadionie Polonii Warszawa przy ul. Konwiktorskiej 6 zmierzymy się w Polish Bowl XIX z Lowlanders Białystok. Bilety na to spotkanie możecie nabyć poprzez kliknięcie w poniższy obrazek. Zachęcamy Was bardzo serdecznie, by wspierać nas w walce o Mistrzostwo Polski!