Za nami ostatni mecz w rundzie zasadniczej. Starcie w Krakowie było najpoważniejszym sprawdzianem do tej pory dla obu ze stron, lecz dzięki zachowaniu zimnej krwi udało nam się wygrać. Zapraszamy na podsumowanie rewanżowego meczu z Kraków Kings.
Gospodarze odkopnięciem rozpoczęli mecz. Piłka wylądowała w polu punktowym, więc nasz pierwszy drive rozpoczynaliśmy z linii 20 jarda. Niedzielne popołudnie w Krakowie było bardzo kapryśne pogodowo, co zawodnicy odczuli już od pierwszego gwizdka. Staraliśmy się przesuwać łańcuch za pośrednictwem biegów Jędrzeja Śmigielskiego, lecz defensywa Krakowa wywierała na naszym biegaczu sporą presję. Pojawiały się także próby dalekich rzutów, lecz w tym przypadku również defensorzy Kings skutecznie przecinali podania. Po oddaniu futbolówki, miejscowi wybrali podobny wariant zdobywania pola. Z piłką biegali Bartosz Gnoza, John Bill czy Bernard Wiązania. Królowie próbowali rozegrać akcję w czwartej próbie, gdy znajdowali się w okolicach 30 jarda na naszej połowie, lecz nie udało im się zdobyć first down, co poskutkowało zmianą posiadania. Przez większą część pierwszej kwarty gra oscylowała w okolicach środka pola. Zespoły rzadko decydowały się na posyłanie dalekich podań do skrzydłowych, przez panujące warunki. Często widzieliśmy za to krótkie podania w bok, które odbierali między innymi: Mateusz Ozimek, Aleksander Dąda czy Krzysztof Nosow. Po zdobyciu kilku jardów akcje te były jednak szybko zatrzymywane. Żadna ze stron nie chciała podjąć niepotrzebnego ryzyka, a gra toczyła się bardzo bezpiecznie.
Zdjęcie: Dariusz Jacek / Interception
Link do pełnej galerii
Drugą kwartę rozpoczęliśmy od bardzo dobrej serii ofensywnej. Najpierw Kornel Witkowski przesunął nas w okolice 30 jarda gospodarzy, a chwilę później kilka jardów dołożył także Krzysztof Nosow. Gdy znaleźliśmy się na 4 jardy przed polem punktowym Kings, zdecydowaliśmy się zagrać akcję przy czwartej próbie. Brakowało nam jarda, by uzyskać first down. Niestety, Bieg Mateusza Ozimka został powstrzymany przez Filipa Świechowicza i futbolówka przeszła w posiadanie Królów. Podobnie jak w pierwszej kwarcie, akcja toczyła się głównie w okolicach środka boiska oraz wewnątrz połowy gospodarzy. Deszcz, który stawał się coraz bardziej uciążliwy, z każdą kolejną minutą przybierał na intensywności, co jeszcze bardziej zmusiło zespoły do wykorzystywania gry biegowej. W końcówce pierwszej połowy, gdy znaleźliśmy się w okolicach 20 jarda Kings, Filip Twardowski spróbował kopnięcia na bramkę, celem dopisania trzech punktów na nasze konto. Field goal został jednak zablokowany. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:0.
Po przerwie powtórzył się scenariusz z otwarcia spotkania, tyle, że tym razem to Kings rozpoczynali swoją serię ofensywną z 20 jarda po naszym odkopnięciu. Serię bardzo udaną, ponieważ już po chwili zobaczyliśmy pierwsze przyłożenie w tym spotkaniu. Rozgrywający John Bill zamarkował przekazanie piłki, po czym zatrzymał ją w swoich dłoniach i sam pobiegł przez środek, uwalniając się obrońcom i wbiegając w nasze pole punktowe. Na podwyższeniu doszło do przewinienia na long snaperze gospodarzy, więc Królowie, będąc nieco bliżej naszego endzoone wybrali wariant podwyższenia za dwa punkty. Bartosz Gnoza próbował uciekać z piłką na zewnątrz i mimo tego, że na pierwszy rzut oka udało mu się przeciąć piłką pylon, to sędziowie podjęli decyzję, że podwyższenie jest nieudane. Po straconym przyłożeniu staraliśmy się podkręcić tempo gry i postawiliśmy na dalsze podania, jednak okazały się one niekompletne. Bardzo dobrze spisywały się obie defensywy, które doprowadzały do odkopnięć zarówno po naszej stronie, jak i ataku Kings. Po jednym z takich puntów świetną akcją powrotną popisał się Awal Umaru, który został wypchnięty poza linię boczną dopiero w okolicach 5 jarda gospodarzy. Mieliśmy zatem świetną okazję, by zdobyć przyłożenie. Tak też się stało. Już w pierwszej akcji ofensywnej Jędrzej Śmigielski biegiem na zewnątrz wbił się w pole punktowe, zdobywając dla nas pierwsze punkty. Filip Twardowski próbował podwyższyć za jeden punkt, jednak kopnięcie zostało zablokowane przez Victora Tadem’ego. Obrońca Kings szybko opanował futbolówkę i próbował uciekać do naszego pola punktowego, jednak został zatrzymany i wypchnięty poza linię boczną. Tablica wyników pokazywała wynik 6:6 i mecz de facto rozpoczął się od nowa.
W pierwszych minutach ostatniej kwarty meczu ponownie widzieliśmy mocno zachowawczą grę po obu stronach. Żadna z drużyn nie chciała zaryzykować i wszystko wskazywało na to, że będziemy świadkami dogrywki. W pewnym momencie Jake Schimenz posłał dalekie podanie do Krzysztofa Nosowa. Nasz skrzydłowy opanował futbolówkę i miał szansę na zdobycie przyłożenia, lecz defensorzy Kings zaserwowali mu podwójne krycie i byli do niego mocno przyklejeni, powalając go od razu po złapaniu podania. Niemniej, akcja błyskawicznie przeniosła się spod naszego endzone na połowę gospodarzy i mieliśmy bardzo dobrą pozycję wyjściową, by zdobyć punkty, gwarantujące zwycięstwo. Swoich sił na wbicie się w pole punktowe próbowali: Kornel Witkowski, Jędrzej Śmigielski oraz sam Jake Schimenz, lecz obrona Krakowa ani przez moment nie straciła czujności i skutecznie zatrzymywała nasze akcje. W czwartej próbie próbowaliśmy zamarkować kopnięcie za trzy punkty. Fake Awala Umaru został błyskawicznie rozpoznany przez obronę Kings i nasz gracz został od razu zatrzymany. Regulaminowy czasy gry zakończył się wynikiem 6:6 i by rozstrzygnąć to spotkanie, musieliśmy rozegrać dogrywkę.
Wygraliśmy losowanie, więc jako pierwsi wykonywaliśmy serię ofensywną. Teoria głosi, że drużyna, która wygra losowanie przed dogrywką, ma większe szanse na zwycięstwo w meczu. To tylko statystyka, lecz my staraliśmy się zachować czujność do końca. Podania od Jake’a łapali Aleksander Dąda i Krzysztof Nosow. Nie udało im się jednak wbić w pole punktowe. W czwartej próbie zdecydowaliśmy się na kopnięcie field goala. Tym razem jednak do kopnięcia podszedł Kornel Witkowski i udanie trafił, wyprowadzając nasz zespół na trzypunktowe prowadzenie. Po zdobyciu punktów mecz się jednak nie zakończył. Kraków Kings mieli jeszcze serię ofensywną na odpowiedź. Takie są zasady dogrywki. Nie udało im się jednak zdobyć przyłożenia ani celnego kopnięcia między słupy, więc mecz zakończył się naszym zwycięstwem 9:6.
Wygrana z Kings zapewniła nam pierwsze miejsce w tabeli Polskiej Futbol Ligi po rundzie zasadniczej. W półfinale zmierzymy się z czwartą drużyną z tabeli, którą jest zespół Silesia Rebels Katowice. Mecz półfinałowy odbędzie się 29 czerwca w Warszawie o godzinie 15:00.
Do 28 czerwca możecie zakupić bilet na zbliżające się Polish Bowl XIX w promocyjnej cenie. Finał Polskiej Futbol Ligi odbędzie się 13 lipca na stadionie Polonii Warszawa. Już teraz zachęcamy do skorzystania z promocji i zakupu wejściówki po niższej cenie. Ilość promocyjnych biletów jest ograniczona. Po kliknięciu w obrazek zostaniesz przeniesiony na stronę z biletami. Możesz także zeskanować kod QR.