Rywalizację czwartej kolejki w grupie północnej otworzył mecz w Warszawie pomiędzy aktualnym mistrzem Polski a lokalnymi Eagles. Ostateczny rezultat zaskoczył niejednego kibica futbolu amerykańskiego w Polsce. Notowani wyżej Lowlanders Białystok ulegli stołecznym Orłom i tym samym spadli na drugie miejsce w tabeli.
Mecz rozpoczęły Żubry. Na pierwsze punkty nie musieliśmy długo czekać. W pierwszym drive’ie gospodarzy biegiem przez ponad pół boiska popisał się #24 Zhenya Efimenkau. Po urwaniu się obrońcom gości znalazł drogę do end zone przeciwnika. Udanie podwyższył #30 Filip Twardowski (7:0). Sobotnia pogoda skutecznie utrudniała grę zawodnikom. Podobnie jak w meczu w Tychach duża ilość akcji kończyła się handoffem do running backów. Duże znaczenie miała tu gra formacji defensywnych obu drużyn, która była na wysokim poziomie. Wiele akcji kończyło się szybkim powaleniem po niewielkiej zdobyczy jardowej, a czas z zegara meczowego ubywał w zatrważająco szybkim tempie. Jedyne punkty w drugiej kwarcie oglądaliśmy po skutecznym zablokowaniu punta przez zawodników z Białegostoku. Futbolówka opuściła boiska przez linię wyznaczającą koniec boiska, a sędziowie unieśli ręce w charakterystycznym znaku złożonych rąk nad głową oznaczającym safety. Do szatni zawodnicy zeszli przy wyniku 7:2.
Po powrocie na murawę festiwal niezłapanych piłek i krótkich runów trwał. Linie defensywne oraz defensive backcy skutecznie przeszkadzali w zdobywaniu kojelnych jardów. Mury wokół end zone’ów obu zespołów były nie do sforsowania. Mimo tych niedogodności walka trwała do samego końca meczu. Obie drużyny z całych sił próbowały zapewnić sobie zwycięstwo. Dopiero pod koniec pojedynku zobaczyliśmy przyłożenie. #9 Awal Umaru przechwycił podanie #10 Claytona Ueckera i pognał prosto w pole punktowe rywala, notując pick six. Tym samym ustanowił wynik meczu na 13:2 i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo.
Nie dzielimy spotkań na ważniejsze i mniej ważne. Do każdego podchodzimy skoncentrowani i z każdego chcemy wycisnąć maksimum. Nikt na nas nie stawiał w roli faworyta, to prawda, ale ja osobiście lubię sprawiać takie niespodzianki. Nasz sztab zrobił świetną robotę, analizując przeciwników. Nam pozostało tylko wyegzekwować przedmeczowe założenia. Jeśli chodzi o Lowlanders to jak zwykle defensywnie postawili twarde warunki. W ofensywie nie rozkręcili się tak, jak to potrafią między innymi przez twarde warunki, jakie im postawiliśmy. Jeśli chodzi o naszą defensywę, to uważam, że nie mieliśmy w tym meczu słabych punktów. Co najmniej kilku zawodników mogłoby zostać MVP. Tym razem trafiło się mi. Ale cieszy fakt, że uzupełniamy się w każdym miejscu na boisku i gramy równo przez cały mecz. Postaramy się sprawić jeszcze niejedną „niespodziankę”. Nie mogę się doczekać rewanżu w Białymstoku, a tymczasem skupiamy się na najbliższym meczu. Lakers u siebie, na pewno, będą chcieli pokazać dobry futbol i urwać nam punkty”. – powiedział w kilku słowach komentarza MVP spotkania #43 Łukasz Wojtkowski.
Rozpędzeni Warsaw Eagles są na dobrej drodze, by awansować do fazy play-off. Było to ich trzecie zwycięstwo, które pozwoliło im przejąć fotel lidera swojej grupy. Do końca fazy zasadniczej zostały cztery mecze, a przed stołecznymi Orłami trudne zadanie utrzymania obecnej pozycji. Tę drogę rozpoczną od rewanżu z Lakersami w Olsztynie, który odbędzie się 14 maja.
Warszawiacy pogrzebali szanse Lowlanders Białystok na sezon bez porażki. Nie wyklucza ich jednak ona z dalszej walki o mistrzostwo. Niewątpliwie Ludzie z nizin dostali ciężką lekcję, z której muszą wyciągnąć wnioski. Następne spotkanie Żubry rozegrają na swoim terenie. Rywalem ekipy z Podlasia będą Warsaw Mets. Pojedynek odbędzie się 13 maja.
Warsaw Eagles — Lowlanders Białystok (7:0, 0:2, 0:0, 0:6)
I kwarta
7:0 – przyłożenie po 57-jardowym biegu #24 Zhenya Efimenkau (udane podwyższenie za 1 punkt #30 Filipa Twardowskiego)
II kwarta
7:2 – team safety
III kwarta
IV kwarta
13:2 – przyłożenie po przechwycie i 71-jardowym powrocie #9 Awala Umaru (nieudane podwyższenie)